18 października 2002, 23:15
siedze wlasnie i slucham deszczu...tak cudownie kapie...uwielbiam zasypiac sluchajac cichego szeptu...daje mi to jakas namiastke spokoju...
dzis stalam na przystanku i plakalam...wlosy ocieraly mi lzy...tak strasznie cierpialam...bylam pomiedzy ludzmi a nie czulam nikogo...samotna wsrod wszystkich...
zastaniawiam sie nad zlem...czym ono jest...czy kazdy ma w sobie zalazek zla ktory czeka na zielone swiatlo..??podobno jestesmy na poczatku bialymi kartkami...to kto nas zapisuje czarnymi literami..??a moze to zlo jest zabawka w rekach ludzi??
czy zlo mozna usprawiedliwic??czy ktos odwazy sie i sprobuje je zrozumiec??a moze obronic..??
zlo jest pierwsza iskra...ognisko rozpala czlowiek...czesto jest tak,ze traci sie panowanie nad ogniem...wtedy zar pochlania swoich opiekunow..czy oni sa ofiarami zla??zastanawiajace jest to,ze gdy nikt nie zajmuje sie ogniem,on sam wygasa...........................
...tak malo wiem a tak duzo czuje.....ide usiasc na parapet....porozmawiam z deszczem........