09 grudnia 2002, 18:05
Uch!!jestem zla…moze smutna…tak, smutna…
Zlot byl niewypalem…tyle nadzieji mialam …cholera jak zawsze za duzo sobie obiecuje…
Pomine jaz fakt ze stalam pol godziny na mrozie i moje zdrowie darlo sie o powrot do domu i cieplego kocyka,pomine to ze obcasy mi przymarzly do chodnika, i to ze ochroniarze kazdego macali jakims piszczacym patykiem i sprawdzali czy nie ma ktos np.noza (miesiac temu ktos przyszedl z granatem do tego klubu) I ze zostalam “obwachana” tym badylem ktory ciagle piszczal a ja nie wiedzilam czemu.nie mialam nic metalowego.w koncu ktos powiedzial ze mam metalowa proteze zamiast biodra i dresiarz – ochroniarz to kupil….(bez komentarza)
Caly wieczor pilam tylko herbate i wszyscy patrzyli na mnie z politowianiem.
Ale to jeszcze nic.najgorsze bylo te ze nie bylo kompletnie klimatu…depesze sa rodzina.jednoscia.a tu :kazdy sobie rzepke skrobie”…syf….syf….syf…
Wrocilam do domu cos po pierwszej a jechalam zgodnie z tradycja ze zboczonym taksowkarzem ktory znowu chcial mnie gdzies wywiezc….boshe….nie mial zebow!!
I jeszcze dzik pod moja klatka lazil i do domu wejsc nie moglam…
A jak weszlam do domu to moja mama przerazona moim tak szybkim powrotem zaczela sprawdzac mi oczy i wachac i pytac sie dlaczego tak szybko wrocilam,dlaczego :przeciez tak sie cieszylam ze tam ide!!taaaa…cieszylam sie….kiedys….