03 grudnia 2002, 17:31
Slowa…co nam pozostalo…??slowa…
Nasze rozmowy przez telefon…
tak mi dobrze gdy sie ze mna przekomarzasz…jak chcesz pokazac kto ma racje…i gdy mowisz ze to ciebie nie obchodzi…
Gdy mowisz to swoje wnerwiajace:tak tak tak,aha…tak….aha….
Albo gdy sie odlanaczasz bez slowa…i te twoje kombinacje jak by jeszcze przeciagnac rozmowe…to nic ze mnie prowokujesz…ze tak mnie wkurzasz ze musze cie opieprzyc…
A potem…tej sekundzie ktora nas rozdziela…mam ochote zabrac cala moc…
I czuje jak zimno przechodzi przez moje dlonie…sluchawka spada na podloge….potem jedna lza…druga….
Chce tej obsesji…chce tego…..chce sie zatopic w twoich slowach…..chce w nich zniknac….
Chce aby wszystkie moje mysli byly twoje….kazde nie dokonczone zdjecie…kazdy oddech na mrozie…
Obiecales ze nie wypuscisz mnie nigdy z rak…wiesz…ze sama moge stanac na ich skraju i skoczyc…z pelna swiadomoscia…i bedziesz mogl tylko patrzec jak spadam…znikam…umieram…i tez bedzie dobrze…