Archiwum 29 marca 2003


to co bylo........
Autor: secretgarden
29 marca 2003, 21:42

to bylo kiedys...wklejam te notki bo sa dla Ciebie kochanie...

ty (18:05)
trzymaj mnie mocno za reke i zamknij oczy
poddaj sie uczuciu

ja (18:05)
poddalam sie

 

 

Pograzeni w ciemnym pokoju szukamy swoich oddechow…

Rysujesz dlonmi na mojej skorze swoje uczucia…skraplasz je ustami…zapamietujesz kazdy skrawek mojego ciala…

JA:chcesz sie mnie nauczyc na pamiec…??

TY:kolekcjonuje wspomnienia…

Bede Twoim wspomnieniem…tym najpiekniejszym….tym ktore bedzie trwalo…………

JA:o czym teraz myslisz…..??

TY:jak by ciebie zatrzymac………

Jestem Twoja.trzymasz mnie w swoich dloniach…tylko prosze…nie upusc mnie….

 

 

Dzielila ich szyba.caly swiat miescil się w tym pobrudzonym od palcow kawalku szkla.

Ona siedziala na podlodze gdy wszedl i podeszedl do szyby.

Na kolanach zblizyla się do niego.miedzy nimi był tylko caly swiat.to niewiele.

Chcial cos powiedziec ale ona uniosla palec i przylozyla go do jego ust zawieszonych po drugiej stronie tafli lodu.

Zblizyla swoja twarz do zimnego szkla i poslala mu pocalunek na obloczku pary z ust ktory osiadl na szybie.patrzyl chwile na nia.potem przysunal się do blizej i pocalowal.lustrzane jej odbicie na koncu swiata.

Stali tak zatopieni w niewidzialnym pocalunku chwile.zamiast gladkiej szyby czuli swoje usta.nagle dziewczyna rzesami roztarla skroplona pare na szybie.odsunela się.

Cofnela się kilka krokow.usiadla na podlodze.i wyjela strzykawke.

Patrzyla mu w oczy gdy wbijala sobie igle w zyle na rece.na jej ustach blakal się usmiech.czysty spokoj nie zaklocal zwyklosci chwili.

Mala lza splynela jej po policzku gdy zamykala oczy na zawsze.miekko opadla na podloge i wzburzyla spiacy kurz.wlosami poglaskala wychodzony parkiet.

A on stal dalej w tym samym miejscu i calowal szybe.na dobranoc............................................

 

 

Jestes dla mnie jak otwarta ksiazka...zapach czytanych stron jest jak smak slodkiej czekolady...

Rozplywasz się na moich ustach...czuje przenikajacy dreszcz rozkoszy...

Powoli...bardzo powoli zaczne samkowac ciebie jezykiem...zlize...i poczekam na dalsze strony...

Kazdym twoim spojrzeniem będę się delektowala jak soczystym deszczem splywajacym po mnie gdy zamykasz mnie w swoich dloniach...

Proszę...udawajmy ze nie ma swiata...ze jedyne moje kroki będą prowadzily do ciebie...ze mysli będą lezaly w pachnacej poscieli...i kazdego wieczoru będziesz mnie utulal do snu...

Już cie nie puszcze....wiesz?

 

 

jestes dla mnie jak wino...moge cie saczyc i nigdy nie przestac.......

moge cie wiecznie zlizywac z ust...kropelka po kropelce...musniecie jezykiem...

po moich slowach zostawionych na twojej skorze moge spacerowac z zamknietymi oczami...przeciez jestes obok...nic zlego sie nie stanie....wiem to...

teraz schowam wino w moim ogrodzie...przykryje cieplymi liscmi...poloze sie obok i poczekam...az nabierze smaku...aromatu czerwonych roz...a potem bedziemy je z siebie spijali....

czy chcesz juz zawsze czuc moj smak na twoich ustach.......?

 

 

owinelam sie wokol twojego palca jak waz...czy pozwolisz mi wbic sie w twoja skore i zatruc cie moim jadem....?

wtedy juz bedzie dobrze kochanie...poczujesz cieplo rozchodzace sie po ciele...caly bol opadnie z ciebie i potlucze sie jak szklo na podlodze z twoich smutkow...

przejdziesz po nich boso...bol zostanie...ale we mnie....

sprzedaj mi siebie...oddam ci w zamian moja slodycz...smak od ktorego sie uzalezniles...jak lody waniliowe...zimne jak ja...slodkie jak ja....

kochanie...zabierz mnie stad.......i powiedz ze juz tu nie wrocimy.....prosze............................................................

 

 

kochany...dam ci wolna milosc...

wolna jak motyl...co skrzydelkami bedzie cie muskal po twarzy...

pozwole ci odleciec na koniec laki..abys mogl usiasc na czarnej rozy i zostawic moj ogrod...

nie bede cie gonila...nie bede wolala...

tylko spojrze jeszcze ostatni raz na krople rosy zasychajace na mojej skorze...chwile temu piles z nich.....

kochany...nie bede cie trzymala w klatece z bluszczu...ale...tylko z toba chce istniec...

 

 

powiem ci o czym marze...

chcialabym polozyc sie z toba na cieplym parkiecie oblanym zlotym blaskiem ognia w kominku...

czuc na plecach mruczenie spiacego kota...i ogladac stary film...czarno bialy...a taki pelen cieni kolorow...

potem otworzyc okno i sluchac jak drzewa szepcza o zazdrosnym ksiezycu ktory probuje skrasc nam oddechy...

nie poczujemy zimna...para z rozgrzanych ust ogrzeje zimne sciany udajace domki z kart...

chcialabym zanuzyc sie w twoich pocalunkach pachnacych winem z cynamonem...dotykiem dloni szukac uspionych twoich ustach...czekajacych na kilka kropel spadajacych z moich rzes...

a jesli nie bede mogla spelnic swoich marzen...to chce zebys tylko papatrzyl na mnie swoimi myslami...tylko tyle...nic wiecej...

 

 

krzycz...tak aby uslyszaly cie smutne gwiazdy...

nie patrz w dol gdy spadasz...ziemia nie obiecuje ci moich ramion...

tylko...uwazaj na moje kwiaty...szklane platki roz umieraja gdy tak na nie patrzysz...

pozwole ci zerwac wszystkie...pozwole ci zamknac je w metalowym pudelku po herbatnikch.......

ale nie patrz na mnie tyloma placzacymi slowami...

nie patrz....nie odchodz......nie znikaj...........................................................................................

    

Dzisiaj bede mila.prosze wejsc i sie rozgoscic w moim pokoju.

Prosze wybaczyc ten balagan na biurku,ale nie zdazylam schowac nozyczek i skrawkow mojego zycia.wszystko lezy takie porozrzucane…a ja taka balaganiara jestem…tak mi wstyd…

Alez prosze odejsc od tej firany!!czy nie widzi Pan/Pani sladow krwi po moich lzach??prosze nie dotykac bo jeszcze zasmakuje Pan/Pani w cudzej krwi..nie jest smaczna.jest lekko kwasna,jak moje slowa,troszke gorzka jak moje zycie,wyczuwa sie tez nutke goryczy…ale prosze nie slodzic!!popsuloby to cale misterne dzielo Boga.rzeczy malych.ot,takich jak ja.niewidocznych na bialej kartce papieru.

A teraz ide popatrzec na brudne lustra w lazience.moze cos na nich narysuje.moze nuty.zagram cos Panstwu.symfonie upadlych mysli.slowa niewypowiedziane.szept krzyku…pomoz mi………………