Archiwum grudzień 2002, strona 3


,sdjkfhasiuvtsuyftsdvatyluagdaus
Autor: secretgarden
03 grudnia 2002, 17:31

Slowa…co nam pozostalo…??slowa…

Nasze rozmowy przez telefon…

tak mi dobrze gdy sie ze mna przekomarzasz…jak chcesz pokazac kto ma racje…i gdy mowisz ze to ciebie nie obchodzi…

Gdy mowisz to swoje wnerwiajace:tak tak tak,aha…tak….aha….

Albo gdy sie odlanaczasz bez slowa…i te twoje kombinacje jak by jeszcze przeciagnac rozmowe…to nic ze mnie prowokujesz…ze tak mnie wkurzasz ze musze cie opieprzyc…

A potem…tej sekundzie ktora nas rozdziela…mam ochote zabrac cala moc…

I czuje jak zimno przechodzi przez moje dlonie…sluchawka spada na podloge….potem jedna lza…druga….

Chce tej obsesji…chce tego…..chce sie zatopic w twoich slowach…..chce w nich zniknac….

Chce aby wszystkie moje mysli byly twoje….kazde nie dokonczone zdjecie…kazdy oddech na mrozie…

Obiecales ze nie wypuscisz mnie nigdy z rak…wiesz…ze sama moge stanac na ich skraju i skoczyc…z pelna swiadomoscia…i bedziesz mogl tylko patrzec jak spadam…znikam…umieram…i tez bedzie dobrze…

DM;iasdjiuhdioasbuybsdvtosvsobfy
Autor: secretgarden
02 grudnia 2002, 17:43

Pierwszy raz balam sie nocy…balam sie ze spali mnie goraczka…

Jednak byla to jedna z najpiekniejszych nocy…bo wreszcie czulam ze zyje…

Lezac w lozku i zwijajac sie z bolu bylam przytomna jak nigdy…slyszalam kazdy dzwiek…

Oddech mojej mamy…kapiaca woda byla w mojej glowie jak dzwieki kropel niasacych echo w jaskini…

Moj krolik grzebiacy we wiorkach…snieg opadajacy na parapet…i…bicie mojego serca…potezne uderzenia w moja swiadomosc…chwilami bylo tak glosne ze chcialam by ucichlo……

Potem moja droga przez dom…po pomoc….nie ten pokoj.nie kuchania.nie moglam trafic do sypialni rodzicow.

Labirynt.Zatrzymywana przez kolejne meble nie moglam dojsc do oddechu mojej mamy…..serce zagluszalo wszystko….

W koncu doszlam.pomogla.zaczela robic mi oklady z lodu.ale najpierw poszla do lazienki.wziela grzebien i przeczesala wlosy.tak…zawsze czesze wlosy…

Potem zaczela robic mi jakas herbate.cholernie nie dobra.pyta sie czy w ogole chce aby mi ja zrobila.odpowiedzialam :nie a ona zapytala czy z cukrem i miodem…

Przyszla…usiadla i zaczela mowic…o tym jak to pierwszy raz miala angine…jak pierwszy raz sie upila…jak cos kiedys zrobila na ulicy…mowila i mowila…a ja to czulam…wreszcie czulam…

Kazde slowo wchodzilo we mnie…serce bilo nadal mocno…za mocno…

Potem juz odlaczylam sie…zaczelam slyszec ”home” Depeche Mode…I czulam jak jest mi coraz lzej…

Serce ucichlo pod wplywem kojacych dzwiekow i spokojnych slow….

 

Oto piesn

Ze zlej dzielnicy miasta

Gdzie jestem przywiazany do ziemi

Przez najbardziej samotny dzwiek

Ktory tlucze sie od wewnatrz i przyszpila mnie tu

Oto strona

Z najbardziej pustego dramatu

Klatka lub najciezszy ze wszystkich krzyzy

Rozmiaru najbardziej smiertelnej ze wszystkich pulapek

I dziekuje ci

Ze mnie tu przyprowadziles

Ze pokazales mi dom

Ze wyspiewales te lzy

Wreszcie odkrylem ze tu jest moje miejsce

Zar goraca i najbardziej chory

Slodko pachnace przescieradla

Przyklejajace sie do moich kolan

I moich stop

Tone w czasie na uderzenie rozpaczy

I dziekuje…

Czuje sie jak w domu

Powinienem to wiedziec juz od pierwszego oddechu

Boze zeslij jedyna prawdziwa przyjazn

Wzywam swoja udajac ze naprawie krzywdy

Nastepnym razem

Przyjde z pomoca w chwalebnym koncu

I dziekuje ci…………….

 

7 grudnia zlot Depeche Mode…bede zdrowa…bede tam…bede……….

lkusdhfasduibvgfoasdyubvos
Autor: secretgarden
01 grudnia 2002, 00:08

Stawiam stopy w miekkim sniegu…cicho ide niezauwazona posrod delikatnej bieli…

Jest tak pieknie…

Cisza zalewa moje zmysly…dzis nie bede udawala ze jej nie slysze…

Zaprosze ja do domu…

Pojde otworzyc drzwi…

Przywita ja zapach pieczonej wlasnie drozdzowki i moj fotel przy oknie…

Usiadziemy razem…

Zatopimy nasze spojrzenia w nieskonczonym spokoju……

Przytule sie do zimnej szyby…moja dlon zostawi slad na niej…rzesami bede ja piescila…

Oddech bedzie dowodem mojej wiernosci….

Jest mi teraz tak dobrze…tak cieplo….nie chce aby to sie skonczylo…