pogrzeb gumy do zucia
21 października 2002, 16:20
nikt mnie nie rozumie...staram sie dopasowac do innych ale oni nawet tego nie widza...i kazde moje "dopasowanie" jest kolejnym przejawem mojej odmiennosci...
pamietam,urzadzialm kiedys w lesie pogrzeb mojej gumy do zucia.smutno bylo bardzo.razem z przyjaciolka wykopalysmy dolek patyczkiem i tam ja pochowalysmy...
czy to bylo dziwne??dzis nikt nie robi takich pogrzebow.skupiamy sie na rzeczach,ktore wedlog spoleczenstwa-hermetycznej masy beznadziejnosci-jest tym co nalezy badz wypada.
czy wypada isc ulica i grac na kastanietach, spiewac piosenki przedwojenne a do nog przyczepic sobie puszki po piwach??nie bardzo.ktos popatrzy na takiego i pomysli ze wariat.jednak po powrocie do domu,taki czlowiek bedzie mogl otworzyc swoj zakurzony kufer innosci.moze przypomni sobnie jak kochal sie ze swoja ukochana w fontannie w centrum starowki,badz jak strzelal z dubeltowki w uliczna latarnie gdzie zawsze migala lampa i odbijala sie w telewizorze (za przylad stawiam mojego ojca) ??moze...ale tak malo nas jest ostatnio...a tak duzo "tego czegos" .tego co wmuszaja w nas media,nowy styl zycia,nowy styl bycia.nowe dzien dobry,nowe przepraszam,nowy usmiech,nowe spojrzenie spod polprzymknietych powiek...ale gdzie MY jestesmy??gdzie jestem... ja...??
zimno tak strasznie na dworzu.ale pojde zapalic lampke na grobie samotnej gumy...czy ona sie zmienila...?? czy mnie pozna...??
Dodaj komentarz