lzkxfhybvilufyvbsuiydv
30 października 2002, 19:57
Siedze wlasnie I jem sernik mojej mamy.jem ostatnio wszystko co mi daje.bez znaczenia co to jest.lubie nie lubie bez roznicy.
Jakis czas temu,gdy bylo mi bardzo zle,mama postanowila mi pomoc.z doswiadczenia wiedziala ze mowienie do mnie nie odnosi skutku.wiec,upiekla ciasto.pamietam,ze dlugo siedziala w kuchni I cos kombinowala.wziela przepis ze strony dla kobiet z interii .to byl wyczyn,gdyz moja mama jest totalnym beztalenciem co do spraw technicznych-nie potrafi poslugiwac sie pilotem I uruchomic pralki,tostera to nawet nie dotyka.a jezdzenie myszka po ekranie bylo krokiem milowym w strone przyszlosci.
W koncu przyniosla mi ciasto.wchodzi do mojego pokoju.podchodzi do okna(siedzialam na parapecie I patrzylam na krople deszczu splywajace po szybie) .zaczela mowic(zawsze tak do mnie mowi)
-alusiu,mam dla ciebie niespodzianke…
-(cisza)…
-czujesz jak ladnie pachnie??(po czym ugryzle kawalek,chociaz jest 100% bezglutenowcem…)
-(cisza)
-alus…ja zrobilam to dla ciebie…kochanie…prosze…odezwij sie…
spojrzalam na nia pustym wzrokiem I powolnym ruchem wzielam od niej talerz.potrzymalam go chwile I rzucilam o sciane.
Mama stala chwile…a jej spojrzenie wypalilo mi dziure w duszy…byla taka mala…nienawidzilam siebie za to…nienawidze teraz…
Wyszla I cicho zamknela zwykle skrzypiace drzwi…od tamtej pory nie zaszkrzypialy…nie dotknela ich…nie weszla do mojego swiata…
sto_tysiecy_barbarzyncow@hotmail.com - napisz...chcialbym po prostu twojego emaila:)
Dodaj komentarz