pogrzeb gumy do zucia


Autor: secretgarden
21 października 2002, 16:20

nikt mnie nie rozumie...staram sie dopasowac do innych ale oni nawet tego nie widza...i kazde moje "dopasowanie" jest kolejnym przejawem mojej odmiennosci...

pamietam,urzadzialm kiedys w lesie pogrzeb mojej gumy do zucia.smutno bylo bardzo.razem z przyjaciolka wykopalysmy dolek patyczkiem i tam ja pochowalysmy...

czy to bylo dziwne??dzis nikt nie robi takich pogrzebow.skupiamy sie na rzeczach,ktore wedlog spoleczenstwa-hermetycznej masy beznadziejnosci-jest tym co nalezy badz wypada.

czy wypada isc ulica i grac na kastanietach, spiewac piosenki przedwojenne a do nog przyczepic sobie puszki po piwach??nie bardzo.ktos popatrzy na takiego i pomysli ze wariat.jednak po powrocie do domu,taki czlowiek bedzie mogl otworzyc swoj zakurzony kufer innosci.moze przypomni sobnie jak kochal sie ze swoja ukochana w fontannie w centrum starowki,badz jak strzelal z dubeltowki w uliczna latarnie gdzie zawsze migala lampa i odbijala sie w telewizorze (za przylad stawiam mojego ojca) ??moze...ale tak malo nas jest ostatnio...a tak duzo "tego czegos" .tego co wmuszaja w nas media,nowy styl zycia,nowy styl bycia.nowe dzien dobry,nowe przepraszam,nowy usmiech,nowe spojrzenie spod polprzymknietych powiek...ale gdzie MY jestesmy??gdzie jestem... ja...??

zimno tak strasznie na dworzu.ale pojde zapalic lampke na grobie samotnej gumy...czy ona sie zmienila...?? czy mnie pozna...??

rasta:)
22 października 2002
no ba!wiem:)heheh
22 października 2002
ale ja tylko zartowalam z tymi puszkami!! :)
rasta:)
22 października 2002
heheheh-pamietam,pamietam ta wspaniala kukle zrobiona naszymi rekami,jej opdajace piersi i w ogole i to jest przyklad na to ze potrafimy byc soba.Tylko mialysmy problem z niesieniem jej:)pamietam jeszcze moja piekna fryzure w tym dniu o boze!!!!:)ze szkoly zwialam z ta zmieniona:)puszki juz mam gotowe:)pepsi i te sprawy:)
22 października 2002
wiesniaro moja kochana...dziekuje...a czy Ty przypadkiem nie powinnas byc w szkole hę?? :) to co??jutro idziemy do szkoly z puszkami??i z kukla!!pamietasz..??
rasta:)
22 października 2002
powiem tylko tyle bardzo cenie ludzi za to ze sa tacy jacy sa,przykladem sa ludzie z plastyka(niektorzy)spojrzcie na ich ubior nie ulegaja gazeta typu.NICOL -przewaznie odwiedzaja lumpeksy,sklepy w ktorych mozna niedosc ze cos fajnego kupic to i posmiac sie z niektorych pantalonow czy klutni babc o majtki w groszki:), spojrzcie na ich zachowanie,sa "inni"-bardziej wrazliwi itp.w sumie maja swoj swiat,Gdyby przyszli z puszkami przywiazanymi do nog nie zdziwilabym sie ,nawet podeszlabym i pogratulaowala odwagi,ze potrafia robic to co chca ,niezwazaja na opinie innych-i tak powinno byc.Za czeasto czlowiek ulega opiniom innym,wiem to z wlasnego doswiadczenia,wielokrotnie robilam tylko to co akceptowali inni,teraz mam to gdzies...ma swoje zdanie,swoj styl ubioru(mimo ze sie nim nie wyrozniam ale jakis tam jest.jest on moj)mowie to co myle np.BARDZO LUBIE MOJE WIESNIARY(to jest tylko dla wtajemniczinych:)LUDZIE BADZCIE SOBA!!!!
22 października 2002
potrzebuje dowodow... :)
22 października 2002
no to juz powinienem byc...
21 października 2002
zrob tak a bedziesz moim idolem!! :)
21 października 2002
moze jutro porozmawiamy... bo na ten moment jedyne co mi przychodzi do glowy, to wyjscie jutro z domu, bez bokserek... (co by nie bylo takie zle - pojsc tak do mojego "haremu")
21 października 2002
chyba odeszlismy troche od tematu...z tymi puszkami to jest tak,ze raczej nie codziennie spotykasz ludzi ktorzy je sobie przyczepiaja do nog...i nie doszukiwalam sie w tym sensu.chodzilo o zlamanie jakiegos porzadku.a co do gumy.ona jest tylko symbolem czegos, co juz przeminelo...dla mnie.i nie staram sie byc unikalna.ja taka jestem.jak kazdy zreszta...tylko nie ktorzy sie z tym kryja,bo boja sie ze zlamia reguly bycia "nieunikalnym"...
21 października 2002
... a czy ty chcialbys byc "wyjatkowa, unikalna" za wszelka cene?... no wlasnie... chodzenie z puszkami na nogach - zadna przyjemnosc... zaden pozytek... bezsens...
21 października 2002
co do slow normalnego to czy we wszystkim musi byc sens...??pozatym,ciezko jest byc wyjatkowym i unikalnym...ale z puszkami,raczej nie spotkalbys zbyt wiele takich osob...
21 października 2002
chcialabym byc dzieciakiem dotknietym przez ustroj...ale jestem jak na razie zarazona "melancholia"... chce isc do Irisha i potanczyc przy Depeszach... dobra,spadam bo przyszla CIOCIA KRYSIA i musze jej zawiesic firanki :) mam nadzieje ze sie nie zglebie i nie spadne ponownie na jej przedwojenna maszyne do szycia...ale nic...lece...papa
Tfoja kochana...:)
21 października 2002
pakierku!mam nadzieje ze nie zaliczasz mnie do ofiar dzisiejszych madiow...przeciez ja tez zrobilam pogrzeb gumy do zucia...dzisiaj...moze nie tak oficjalnie ale zeganalam ja z wielkim bolem...szczeki:)slodkie to co piszesz i po czesci prawdziwe.ludzie dzisiaj sa rzadko spontaniczni i szaleni ale wez pod uwage warunki...przyczepianie sobie puszek do butow jest wariactwem na ktore moga i pozwalaja sobie w dalszym ciagu beztroskie dzieci ktorych nie dotknal jeszcze zaden ustroj czy obowiazek...niestety im jestesmy starsi tym mniej mozemy sobie pozwolic na spontanicznosc:(nie chce tu brzmiec jak "dzis sam jestem babcia" ale niestety takie realia.czasem sobie pozwalamy na szalenstwo ale ciezkie to jak w perspektywie mamy teraz wazne wybory wazace na naszym przyszlym zyciu.wiekszosc ludzi martwi sie by wlozyc codziennie cos do garnka i gdzie tu miejce na spontanicznosc i bieganie na pogrzeby wszystkich gum w miescie?:)podsumowujac moj mega monolog stwierdzam ze trzeba szalec poki tylko mozemy!!!no to co slonko?jut
21 października 2002
(trohe) zbyt doslownie traktujesz kazde moje slowo... co do butelek - mialem na mysli, po co mam robic to, co mi poprostu do niczego nie jest potrzebne... spontanicznosc... to jest moje postrzeganie swiata - rzecz, ktora wolalbym, by byla w miare "gietka" (niepamietam slowa) ale i takze w miare stala... fakt, jestem bardzo asekuracyjny, ale tez nie w kazdym temacie (chociazby z powodu, ze lubie ryzyko)... nie traktuje ludzi z gory - jest ogromna roznica z gory... a z boku... traktuje ludzi, jakbym byl jedynie obserwatorem... czy tylko ja cierpie?... kiedy odkrylem kilka lat temu, ze nie tylko ja - niezmiernie mnie to zdenerwowalo...

Dodaj komentarz